Kochani, żebyście nie zapomnieli o moim blogu, wrzucam dziś zebrę Gabrysi.
Zebrę zrobiłam mniej więcej, w tym samym czasie co biedronkę. Dlaczego zebrę?
Gabrysia miała (ma nadal) taką niedużą figurkę zebry. Wszędzie zebra z nią
musiała chodzić, nawet jak szła spać, to krzyczała gdzie "debla".
Więc myślę, czemu nie. Zawsze, to trochę przyjemniejsza w dotyku taka zebra z
włóczki, niż z twardego plastiku. No i kolejny prezent od Babci.
Gdy powstawała zebra moja wnuczka wraz z rodzicami spędzała wolny
wekend w Gołdapi. Robótka przybywała szybko, a Gabrysia podchodziła i
pytała co to? Powoli zebra zaczynała nabierać kształtu i wtedy Gabrysia
zawołała mamo! mamo! "Debla". Widziałam jaka była szczęśliwa a ja
jeszcze bardziej, że mogłam ją tak uszczęśliwić. No i takim sposobem w łóżku
Gabrysi, zrobiło się bardziej tłoczno. :)
Nawet przed chwilą, podczas rozmowy przez telefon z synem, mówię że pokażę
dziś zebrę. A on, że Gabrysia właśnie chodzi po pokojach i szuka zebry.
Czyli nadal ją lubi...
Co pokazać wam następnego? Lalkę, kolejną zabawkę czy może jeden z
sweterków, które zrobiłam?